Rancho złoczynców (1952),
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
00:00:19:W rolach głównych00:00:26:*** RANCZO ZŁOCZYŃCÓW ***00:00:33:W pozostałych rolach00:00:45:Scenariusz00:00:56:Zdjęcia00:01:21:Muzyka00:01:36:Reżyseria00:01:53:- Uwielbiam tak się czuć.|- Zwłaszcza w rodku dnia.00:01:59:- Po co przyjechałe?|- Do ciebie.00:02:01:- Niepotrzebnie.|- Cielaki wyraziły zgodę.00:02:06:- Kiedy się pobierzemy?|- Za osiem dni.00:02:13:- A kiedy kupimy ranczo?|- Za osiem lat.00:02:17:- Mam już dla niego nazwę.|- Jakš?00:02:20:"Zagubione w chmurach". Ładne?00:02:24:Tak, jak ty.00:02:27:Pochodzi z Paryża, we Francji.00:02:31:Piękna.00:02:33:Dodaje ci blasku.00:02:37:Vern, gdzie sš wszyscy?00:02:39:Byłem za domem,|kiedy rodzice odjechali.00:02:45:Nikogo nie ma.|Nudzę się.00:02:49:Więc nud się na zewnštrz.00:02:55:Miasteczko wyglšda na wymarłe.00:02:58:Ludzie pojechali obejrzeć|trojaczki Gunderów.00:03:02:Powiedziałam tacie,|że przypilnuję sklepu.00:03:06:Będziemy mieć dużo dzieci.00:03:09:Co roku jedno.00:03:17:Do zobaczenia.00:03:45:Whitey.00:04:02:Zaczekaj tu.00:04:09:- Mogę potrzymać pańskiego konia?|- Zjeżdżaj!00:04:18:Czym mogę panu służyć?00:04:24:Chciałbym zobaczyć,|co jest w tym sejfie.00:04:30:I w tamtym.00:04:34:Dobrze.00:06:18:Vern, widziałem jak wybiegał ze sklepu.00:06:21:A ten drugi strzelił do mnie.|Miał długie włosy.00:06:27:- Który?|- Ten, który czekał.00:06:48:Niestety.00:06:50:Vern, niczego jej nie oszczędził.00:07:03:Daj mi broń.00:07:30:W sklepie była tylko dziewczyna.|Mylałem, że łatwo pójdzie.00:07:35:Czemu się do niej dobierałe?00:07:38:- Nie twój interes.|- Mój, bo będš nas cigać.00:07:42:Więc w drogę.00:07:43:Od tej chwili pojadę sam.|Rozdzielimy się w Chuck-a-Luck.00:08:10:- lady prowadzš na południe!|- To teren Siuxów.00:08:15:Jedziemy!00:08:17:Nie mam ochoty zedrzeć tyłka na siodle,|ani dać się zarżnšć Indianom.00:08:24:- Wracam.|- Ja muszę jutro oznakować 50 sztuk bydła.00:08:29:Macie pietra?!00:08:32:Tracimy czas.00:08:35:Przykro mi,|wylemy za nimi list gończy.00:08:38:Za kim?!|Wiecie chociaż jak wyglšdajš?!00:08:41:A gdyby to była pańska żona,|albo wasza córka?00:08:45:- Zawracamy.|- Więc jadę sam.00:08:48:Nie bšd głupi.|Kiepsko strzelasz.00:08:51:Wracajcie do domu.|Tylko na tym wam zależy.00:08:57:I nie zapomnijcie pochwalić się|swojš odwagš.00:09:08:Krzyczała, musiałem to zrobić.00:09:14:- O co ci chodzi?|- Daj mi mojš częć!00:09:20:Podzielimy się w Chuck-a-Luck.00:09:25:- I ani słowa o tej dziewczynie.|- Jeli zechcę, to powiem.00:09:34:Grzechotnik, uważaj!00:10:01:Gdzie jest twój partner?00:10:06:Mężczyzna, który był z tobš.00:10:11:- Wody.|- Dostaniesz, jeli powiesz.00:10:15:Dokšd pojechał?00:10:21:Do Chuck-a-Luck.00:10:28:Chuck-a-Luck?00:11:20:- Jeste tu nowy?|- Nie, tylko przejazdem.00:11:24:Słyszałe o Chuck-a-Luck?00:11:27:Tak, to koło fortuny|w miejscowym kasynie.00:11:32:- A nie słyszałe o innym?|- Nie.00:11:38:Zapytaj szeryfa.00:11:43:- Przynie wody, skóra mi wyschła.|- Póniej.00:11:46:- Teraz.|- Tak jest. Przepraszam.00:11:53:- Ukrywasz się?|- Bo co?00:11:56:- Lepiej nie pytaj o Chuck-a-Luck.|- Dlaczego?00:12:02:Kinch nie byłaby tym zachwycona.00:12:06:- Czemu pytasz o Chuck-a-Luck?|- Mam tam kogo spotkać.00:12:11:- Kogo?|- Może ciebie.00:12:14:Fryzjer, zjeżdżaj!00:12:18:Chciałby za dużo wiedzieć.00:13:18:- Co z nim?|- Liczne siniaki i skaleczenia.00:13:22:Żyła szyjna przecięta|w trzech miejscach.00:13:25:Cztery złamane zebra i czaszka.00:13:28:Facet nie żyje.00:13:32:Czemu uznałe, że jest bandytš.00:13:36:- Zapytał czy się ukrywam.|- Broniłe się?00:13:40:Ten nieznajomy|pierwszy wycišgnšł broń.00:13:43:A miałem taki renomowany lokal.00:13:48:- Czy to mógł być ten?|- Tak. Zanim zgoliłem mu wšsy.00:13:56:Ace Maguire,|napad na dyliżans z El Paso.00:14:02:25 lipca 1873.|Nagroda 300 dolarów00:14:06:25 lipca?00:14:09:Więc nie mógł być|w sierpniu w Wyoming.00:14:12:Przepraszam i gratuluję.|Nagroda jest twoja.00:14:17:Słyszał pan o Chuck-a-Luck?00:14:21:- Może to jaki saloon, albo hasło?|- Nie.00:14:28:Twoja broń.|Nagrodę dostaniesz za parę dni.00:14:31:- Proszę dać jš golarzowi.|- Dziękuję.00:14:36:Mogę ci jedynie postawić drinka.00:14:40:Czy który z was słyszał|o niejakiej Altar Krane?00:14:47:Co mi to mówi.00:14:52:- Altar Kreane.|- Jasne, pamiętam.00:14:55:Ale ta osoba nazywa się Keane,|a nie Kreane.00:15:01:Altar Keane.00:15:04:- Co w tym miesznego?|- Pracowałem kiedy w kopalni złota.00:15:14:Pewnego wieczoru...00:15:17:...urzšdzilimy wycigi konne.00:15:20:Ja byłem jednym z koni,|a Altar Keane jedcem.00:16:45:To jedyna Altar Keane, jakš znałem.00:16:51:- Co się z niš stało?|- Nigdy więcej jej nie widziałem.00:16:56:- Gdzie mam jej szukać?|- Zapytaj w saloonach w Virgini.00:17:02:Podobno przeniosła się tam|z przyjaciółkš Dally.00:17:07:Kiedy się poznalimy,00:17:10:przyjechała włanie|z południowego wybrzeża.00:17:16:Była piosenkarkš.00:17:21:piewała tylko w eleganckich lokalach.00:17:25:I uwielbiała konie.00:17:27:Miała parkę białych.00:17:29:Kiedy przejeżdżała,|mężczyni zdejmowali kapelusze.00:17:34:Kobiety...00:17:36:...jak to kobiety.00:17:38:Byłyby szczęliwe,|gdyby trafił jš piorun.00:17:43:Powiem panu jaka była.00:17:45:Miała wielu mężczyzn. Ale mogła|zatrzasnšć drzwi przed baronem,00:17:50:jeli miała ochotę na kowboja.00:17:56:To były czasy jej blasku.00:18:02:Słyszałam, że ostatnio|pracowała w Pascosie.00:18:11:Wyjechała stšd|z jakim młodzieńcem...00:18:15:6,7 lat temu.00:18:19:Dzień po tym, jak poznała|Frenchy Fairmonta.00:18:22:Cholernie szybki facet.00:18:29:Nie było mnie wtedy tutaj,|więc nie wiem, czy to prawda.00:18:38:Tamtego wieczora pan Gunder,00:18:41:miał zastrzeżenia, w jaki|sposób potraktowała klienta.00:19:39:- Nie umiechasz się.|- Nie mam ochoty.00:19:44:- Masz zabawiać klientów.|- Zabieraj łapy.00:19:51:Już nikt cię nie dotknie,|bo nikt cię nie chce tutaj.00:19:56:Jeste zwolniona.00:20:02:Po odjęciu $27 za jedzenie i ciuchy|oraz $10 za urywanie się z roboty...00:20:13:...zostaje ci $20.00:20:16:- Możesz sama sprawdzić.|- Wierzę ci na słowo.00:20:22:- Twoja odprawa.|- Dziękuję.00:20:25:Życzę ci dużo pecha.00:20:28:Zejd mi z drogi!00:20:32:Proszę obstawić zakłady.00:20:36:Możemy zaczynać.00:20:38:Zaczekaj.00:20:47:Zakręć.00:21:02:Trzy czwórki. Czerwony.00:21:11:Oto dama, której się poszczęciło!00:21:14:Proszę obstawić zakłady|na kole Chuck-a-Luck.00:21:22:Wszyscy gotowi?00:21:25:Zakręć!00:21:38:I znowu trzy czwórki czerwone.00:21:40:Czy ta dama je obstawiła? Tak.00:21:51:- Mylisz, że podbija cenę?|- Nie wie, że pan jš zwolnił.00:21:58:Przerwać grę!00:22:00:- Kazałem ci wyjć!|- Już dla ciebie nie pracuję.00:22:06:Nie bšd dowcipna.00:22:09:Zostanę tak długo, jak zechcę.00:22:14:Jeszcze jeden raz|i zamykamy lokal.00:22:18:Spróbujcie szczęcia na kole|Chuck-a-Luck. Każdy może wygrać.00:22:22:Wszyscy gotowi?00:22:25:Obstawisz?00:22:31:Jasne.00:22:42:Zakręć.00:22:44:Ja to zrobię.00:22:46:Frenchy Fairmont.00:23:06:Wygrała pani.00:23:16:Proszę jej zapłacić.00:23:25:Zapłać jej.00:23:31:Przyda się pani.00:23:48:Proszę.00:23:51:- Czy mogę paniš odprowadzić?|- Tak.00:23:55:Lubię ludzi,|którzy potrafiš przegrywać.00:24:00:Mówiš, że jeste najszybszy|na Zachodzie.00:24:05:Nie należy ujawniać największych zalet.00:24:08:- Jeste cigany?|- Raczej poszukiwany.00:24:15:- Dlaczego wróciłe?|- Jestem sentymentalny.00:24:22:Czyżby?00:24:24:Widziałem, jak załatwiła pani|trzech strzelców.00:24:27:To było w Amblin.00:24:31:Widziałem też, jak wjechała pani|konno do hotelowej jadalni.00:24:37:Musiała pani mieć ważne spotkanie.00:24:43:Z burmistrzem.00:24:45:Wszędzie słyszałem o Altar Keane.00:24:51:- Czemu się nie spotkalimy?|- Interesy zawiodły mnie do Meksyku.00:25:00:Ale często się zastanawiałem,|co się z paniš stało.00:25:07:Przestań mnie żałować.00:25:12:- Jest pani wspaniałš kobietš.|- Przestań.00:25:17:Co pani zrobi z tymi pieniędzmi?00:25:22:Przez chwilę mylałam, żeby...00:25:28:Oddaj je.00:25:30:Chyba nie sšdzisz, że Baldy|pozwoli mi z nimi wyjechać.00:25:39:Rano wyjeżdża dyliżans|do Silver City.00:25:43:Chętnie zapewnię pani|ochronę do tego czasu.00:25:50:Wiem.00:25:59:Dobrze. Wejd.00:26:03:Wejdę o 9 rano.|Tuż przed odjazdem dyliżansu.00:26:08:Dobranoc.00:26:15:Podobno pilnował jš całš noc.00:26:21:A rano wsadził jš do dyliżansu.00:26:24:Po jej wyjedzie interes|Baldyego zaczšł upadać.00:26:30:- Dokšd pojechała?|- Dlaczego interesujesz się Altar Keane?00:26:38:- Może mnie do kogo doprowadzić.|- Więcej o niej nie słyszałem.00:26:43:Ludzie powiadajš,|że kilka lat póniej...00:26:46:...ponownie spotkała Frenchyego.|Gdzie przy granicy.00:26:49:Być może, uwili sobie|jakie przytulne gniazdko.00:26:53:Oczywicie nie wiem|ile w tym prawdy.00:26:59:Raczej nie. Frenchy został|aresztowany za strzelaninę.00:27:08:W zeszły czwartek.00:27:12:Mam nadzieję, że go powieszš.00:28:02:- Strzelał w dniu wyborów.|- W naszej obecnoci.00:28:07:- Kto prowadzi?|- Partia prawa.00:28:10:Czemu tu siedzisz?00:28:12:Pilnuję, żeby ten szczur|nie wypucił pozostałych.00:28:23:Nie po raz pierwszy, powieszš|kilku skorumpowanych polityków.00:28:27:To szybka, prosta|i czysta robota.00:28:36:Nie możesz nas trzymać tutaj!00:28:40:Powieszš nas,|jeli wygra partia prawa!00:28:45:- Gdzie go umiecimy?|- Byle nie z nimi.00:28:49:Trzeba było zamknšć saloony,|by wyrzucić ich ze stołków.00:28:52:Daliby się przekupić,|za zardzewiały gwod.00:28:59:- Chcesz siedzieć z Fairmontem?|- Wole bandytę od tych złodziei.00:29:10:Witam pana.00:29...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]