Rafferty Carin - Moje wspaniałe dziecko, ebook (nieprzeczytane)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
C
ARIN
R
AFFERTY
MOJE WSPANIAŁE
DZIECKO
ROZDZIAŁ 1
Alex Harte wszedł do garażu Eriki Stewart, gdzie miał na
nią zaczekać. Kobieta, która wskazała mu to miejsce, nazwała
je studiem pani Stewart. Rozejrzał się i wprost nie mógł
uwierzyć własnym oczom. Pomieszczenie robiło niesamowite
wrażenie. Na wszystkich ścianach porozwieszane były obrazy,
przedstawiające koszmarne, złośliwe potwory wszelkiej
maści. Alex pomyślał, że gdyby do tego dodać ciemne zasłony
i trochę pajęczyn, można by przed wejściem pobierać opłatę
za wstęp jak do gabinetu grozy.
Skrzywił się z niesmakiem, lecz podszedł bliżej do
jednego z malowideł. Był to plakat podpisany: „Szatani i
potępienie". Unoszący się nad ni to ludzkimi, ni to
zwierzęcymi resztkami diabeł był tak odrażający, że nawet
dorosły mężczyzna nie powiesiłby czegoś podobnego w
swojej sypialni.
Alex wzdrygnął się i przeniósł wzrok na wiszący poniżej,
oprawiony w ramki wycięty z gazety artykuł pod tytułem:
„Kobieta - Monstrum znowu w akcji". Podkreślano w nim, że
właśnie ten przerażający plakat przyczynił się do kasowego
sukcesu filmu „Szatani i potępienie". Autor pisał dalej, że pani
Stewart, której prasa nadała czułe przezwisko Kobieta -
Monstrum, stała się najbardziej poszukiwaną w swej
dziedzinie artystką i miłośnicy horroru oczekują dalszych
owoców jej prowokacyjnej twórczości na okładkach książek i
plakatach filmowych.
Alex obejrzał się nagle, gdyż ku swemu zdumieniu
usłyszał cichy chichot. Młoda kobieta stała oparta o framugę
drzwi. Miała okrągłą twarz, okoloną krótko obciętymi,
kręconymi włosami. Jej piegowaty nos marszczył się, a
ciemne brwi drgały od nie ukrywanego już śmiechu. Alex
uświadomił sobie, że wpatrzony w osłupieniu w galerię
potworów rzeczywiście musiał wyglądać zabawnie.
Jego spojrzenie machinalnie przeniosło się na obcisłą,
bawełnianą koszulkę z nadrukiem: „Czy nastraszyłeś już
dzisiaj ukochaną osobę?", potem na dżinsowe szorty i parę
najwspanialszych nóg, jakie kiedykolwiek widział. Niechętnie
oderwał od nich wzrok, choć jeszcze zdążył zauważyć bose
stopy, połyskujące pomalowanymi na różowo paznokciami,
gdy usłyszał głos młodej kobiety.
- Moja gosposia powinna była pana ostrzec przed tymi
obrazami. Są trochę przerażające.
- Skromnie powiedziane - odparł, wpatrując się niepewnie
w szereg malowideł. - Czy pani gosposia straszy w ten sposób
wszystkich gości, czy rezerwuje te atrakcje jedynie dla
nieznośnych dyrektorów agencji reklamowych?
Erica uśmiechnęła się lekko. Lubiła ludzi zmierzających
prosto do celu, nawet jeśli byli naprzykrzającymi się
dyrektorami agencji reklamowych, nie przyjmującymi do
wiadomości, że ich oferta została odrzucona.
- Dla gości, którzy zjawiają się nie zapowiedzeni i nie
zaproszeni.
Dostrzegła błysk rozbawienia w piwnych oczach
mężczyzny, który skinął głową, jakby przyjmując wyzwanie.
A potem uśmiechnął się do niej i ona wstrzymała oddech.
Przed minutą wyglądał jak każdy, odnoszący sukcesy
biznesmen. Chociaż, trzeba przyznać, niezwykle przystojny.
W eleganckim, trzyczęściowym, szarym garniturze, starannie
ostrzyżony, wyglądał jakby zstąpił z okładki magazynu dla
panów. Lecz uśmiech pozbawił go całkowicie oficjalności.
Był to bowiem najbardziej zmysłowy z uśmiechów i kiedy
oczy Alexa przesuwały się po niej w taksujący, typowo męski
sposób, przez jej ciało przebiegł dreszcz.
- Syn wcale nie jest do pani podobny. Czar prysnął.
Poczuła gniew i miała ochotę powiedzieć coś
niegrzecznego, ale się powstrzymała. Pan Alex Harte nie
zamierzał nikogo obrazić, był po prostu niewinną ofiarą
machinacji jej matki, która w szaleńczym dążeniu do sławy
wytworzyła taką idiotyczną sytuację.
- Josh to wykapany ojciec. Proszę posłuchać, panie
Harte...
- Na imię mi Alex.
Erica w rozdrażnieniu odgarnęła włosy, a on obdarzył ją
znowu zniewalającym uśmiechem.
- Dobrze, a więc Alex...
- A czy ja mogę się zwracać do ciebie po imieniu?
Rzuciła mu gniewne spojrzenie, gdyż czuła, że
mężczyzna próbuje zbić ją z tropu. Chciała jak najszybciej
zakończyć tę rozmowę.
- Tak. Wróćmy do sprawy reklamy. Jak już mówiłam
wielokrotnie przez telefon, Josh nie wystąpi w tym programie.
Moja matka bez uzgodnienia ze mną przyprowadziła go na
próbne zdjęcia. Przykro mi, że tak się stało. Im szybciej
przyjmiesz do wiadomości, że mój syn nie weźmie w tym
udziału, tym będzie lepiej dla nas obojga.
Delikatna twarz Eriki wyrażała upór, a pełne, kształtne
usta - stanowczość. Lecz jej decyzja pozostawała w całkowitej
sprzeczności z zamiarami Alexa. Sześć miesięcy zabrało mu
wyszukanie chłopca, który by tak znakomicie nadawał się do
reklamy nowej kolekcji odzieży dziecięcej, nazwanej „Moje
wspaniałe dziecko". Jej producent był najlepszym klientem
agencji „Reklama Harte'a". Kolejna udana kampania
promocyjna pomogłaby wreszcie zająć Alexowi pierwsze
miejsce w branży. Nie zamierzał wypuścić z rąk takiej okazji.
Dlatego właśnie zdecydował się na wizytę u Eriki Stewart.
Gdyby nawet nie zdołał skusić jej pieniędzmi, mógł jeszcze
liczyć na swój osobisty urok. Był zdecydowany namówić ją
do kapitulacji.
Lecz czy męski wdzięk może podziałać na kobietę
noszącą przydomek Monstrum, która zarabia na życie
malowaniem przerażających potworów? Makabra, jaką
przedstawiała na płótnach, zupełnie nie pasowała do jej pełnej
werwy osobowości. Ten paradoks był zapewne kluczem do
rozwiązania problemu, który tak mu leżał na sercu.
- Myliłem się - powiedział cicho i prowokująco. - Josh ma
takie same rozkoszne usta jak ty.
Oszołomiona Erica popatrzyła na Alexa z
niedowierzaniem. Znowu się do niej uśmiechnął, a ona
uświadomiła sobie, że gapi się na niego z otwartymi ustami.
Zacisnęła czym prędzej wargi, lecz nawet gdy zagryzła je
zębami, nie pozbyła się uczucia, że przepływa przez nią
gorąca fala zmysłowości.
Dobry Boże, ten człowiek był jej wrogiem, jęknęła w
duchu. Wykorzystywał dzieci. Chciał zbić kapitał na jej synu.
A jeżeli nie przestanie się tak uśmiechać, ona spocznie uległa
u jego stóp.
Spojrzała na obraz, wiszący nad jego ramieniem. W samą
porę. To była pierwsza okładka książki, którą zaprojektowała
dwa lata temu, tuż po odejściu od Marka. Na swój prywatny
użytek nazwała tego pieniącego się ze wściekłości potwora
„portretem byłego męża". Wspomnienie burzliwego związku
małżeńskiego i myśl o walce, którą podjęła w związku ze
złożonym przez Marka w sądzie wnioskiem o przyznanie mu
prawa do opieki nad dzieckiem, sprowadziły ją z powrotem na
ziemię.
- Pochlebstwami niczego nie osiągniesz - oznajmiła
stanowczo, spoglądając na przystojną twarz mężczyzny. - Josh
nie wystąpi w twoim programie reklamowym.
- Dlaczego? - Alex nie miał zamiaru się poddać.
- Związki zawodowe od początku swego istnienia
walczyły przeciwko zatrudnianiu dzieci i ja zdecydowanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agraffka.pev.pl